Aktualności

Centralne Nabożeństwo Drogi Krzyżowej Alejami NMP

02
04'11

STACJA I
Jezus odrzucony i osądzony

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

„ Dajcie mi święty spokój!”. Tak zdają się mówić gesty Piłata. Nie miał ochoty skazywać Jezusa na śmierć. Ta decyzja odebrała mu dobre samopoczucie. Ale uwolnienie Oskarżonego mogło spowodować jeszcze większe problemy ze strony Żydów. Miał ich dosyć. Wybrał to, co wygodniejsze, łatwiejsze. Pomylił się. Tęsknię za bezproblemowym życiem. Nie chcę cierpienia. Chcę świętego spokoju. Ale to iluzja, diabelska pokusa. Trudne wybory, stres, ból są nierozerwalnie złączone z moją codziennością. Wiara w Boga również nie uczyni mojego życia bezproblemowym. Autentyczna wiara zawsze będzie wiarą poszukującą, zranioną, cierpliwym trwaniem w mrokach tajemnicy. Nie będzie świętego spokoju. Będzie sens. Czy jestem gotowy przyjąć, że nie tylko droga jest trudna, ale trudności są drogą?

Słucham Jana Pawła II: „Nie lękajcie się trudu doświadczeń. Lękajcie się tylko lekkomyślności i małoduszności. Bądźcie konsekwentni w wierze. Być odważnym, to znaczy myśleć o przyszłości i brać za nią odpowiedzialność”.


STACJA II
Jezus przyjmuje krzyż


Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

Jezus nie szukał śmierci, nie wyciągał rąk po cierpienie. Krzyż nie był pomysłem Boga. Był dziełem ludzi, okrutną odpowiedzią człowieka na Dobra Nowinę o Bożej Miłości.
Dlaczego podnoszę rękę na drugiego człowieka? Skąd we mnie tyle agresji, że potrafię krzyczeć, dręczyć i ranić? Nadal brat zabija brata, jak kiedyś Kain Abla. Czasem cierpienie pojawia się w sposób niezawiniony, ale zazwyczaj jest konsekwencją mojej żądzy, złości, egoizmu. Tyle wokół mnie cierpienia, którego można uniknąć, tyle łez, które nie muszą płynąć. Hipokrates kiedyś przysięgał: „Do jakiegokolwiek wejdę domu, wejdę doń dla pożytku chorych, nie po to, żeby świadomie wyrządzać krzywdę lub szkodzić w inny sposób”. Nie chcę być krzyżem dla innych, nie chcę zadawać bólu, nie chcę zabijać.

Słucham Jana Pawła II: ”Stoimy wobec dramatycznego zmagania się między złem i dobrem, między śmiercią i życiem, między kulturą śmierci i kulturą życia. Jesteśmy nie tylko świadkami, ale nieuchronnie zostajemy wciągnięci w tę walkę: wszyscy w niej uczestniczymy. Stąd nie możemy uchylić się od obowiązku bezwarunkowego opowiedzenia się po stronie życia”.


STACJA III
Pierwszy upadek


Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

Jezus leżący w kurzu drogi. Syn Boży słaby jak proch ziemi. Pierwszy chrześcijański Popielec. Bóstwo Chrystusa ukrywa się w ludzkim bólu, niemocy, upokorzeniu. Aż tak się uniżył, aż tak nas ukochał. A ja tak często chcę być wszechmogącym panem całego swojego życia, niezależnym od nikogo, totalnym indywidualistą. Nikt niczego nie będzie mi narzucał. I nikomu nic nie zawdzięczam. Tak jakby życie, zdrowie, rodzina, praca, przyjaźń, wiara po prostu należały mi się. Stworzenie zapomniało, kim jest.
Porażka i cierpienie, moje upadki pokazują, ile zostaje z zarozumiałej samowystarczalności, obnażają moje ograniczenia. Życie uczy pokory. Jestem dłużnikiem Boga i ludzi. Jestem zależny od Stwórcy i drugiego człowieka. Słowa „przepraszam, proszę, dziękuję” pomagają przejrzeć na oczy i powstać z upadku egoizmu.

Słucham Jana Pawła II: „Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka? Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Ale – pytanie zasadnicze: Czy wolno? I w imię czego wolno? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć „nie” temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiące lat? Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło”.


STACJA IV
Spotkanie z Matką


Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

Słabość Jezusa łączy się na drodze krzyżowej z bezsilnością Maryi. Zdawałoby się, że Matka Bolesna nie może zrobić nic konkretnego, co ulżyłoby Jej Synowi. Nie ma jednak większego daru niż kochająca obecność bliskiej osoby, na której zawsze mogę polegać.
Nikt nie jest tak biedny, chory, niepełnosprawny, by nie mógł kochać. Podstawową formą pomocy jest cierpliwe słuchanie i zrozumienie, serdeczne towarzyszenie w nieszczęściu. Nie dadzą radości zdrowe ręce i oczy, jeśli serce jest rozbite i pozbawione wrażliwości. Bóg ofiarował mi „wyobraźnię miłosierdzia”, abym potrafił służyć tym darem moim bliźnim.

Słucham Jana Pawła II: „Jaką miarą mierzyć człowieka? Czy mierzyć go miarą sił fizycznych, którymi dysponuje? Czy mierzyć go miarą zmysłów, które umożliwiają mu kontakt z zewnętrznym światem? Czy mierzyć go miarą inteligencji, która sprawdza się poprzez wielorakie testy czy egzaminy? Człowieka trzeba mierzyć miarą serca, sercem! Serce w języku biblijnym oznacza ludzkie wnętrze, oznacza w szczególności sumienie. Człowieka więc trzeba mierzyć miarą sumienia, miarą ducha, który jest otwarty ku Bogu”.


STACJA V
Cyrenejczyk


Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

Cyrenejczyk nie jest Weroniką. Nie pomógł z potrzeby serca; został przymuszony. Niechętnie udzielona pomoc – jak podaje Tradycja – przyniosła w konsekwencji łaskę wiary.
Skoro przymuszony pacierz Panu Bogu niemiły, to może będę robił tylko to, na co mam ochotę? Basen, angielski, nauka tańca, kurs komputerowy – czy nie są to pożyteczne rzeczy? Przecież trzeba inwestować w siebie! Po co zostawać wolontariuszem? Po co odwiedzać niepełnosprawnych, pomagać dzieciom w świetlicy środowiskowej, kwestować dla bezdomnych?
„Nikt z nas nie żyje dla siebie”. Może jednak warto przymusić swoją wolę do dobra, by kiedyś ucieszyć się, że moje życie stało się darem; nie tylko realizacją siebie, ale darem
z siebie dla innych. To wezwanie jest głosem mojego sumienia.

Słucham Jana Pawła II: „Czuwam, to znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężając je w sobie. Moi Drodzy Przyjaciele! Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali. Czuwam – to znaczy dalej: dostrzegam drugiego. Nie zamykam się w sobie, w ciasnym podwórku własnych interesów, czy też nawet własnych osądów. Czuwam – to znaczy: miłość bliźniego – to znaczy: podstawowa, międzyludzka solidarność”.


STACJA VI
Weronika


Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

Weronika stała się symbolem odważnego myślenia  i odważnego działania. Nie muszę robić tak, jak inni, nie muszę zachowywać się jak w stadzie. Mam wybór. Mogę iść „pod prąd”, pod prąd poprawności politycznej i presji otoczenia. Nie mogę milczeć, gdy drugiemu dzieje się krzywda. Obojętność zabija. Odważne decyzje podjęte z potrzeby sumienia budzą szacunek nawet u wrogów, a wewnętrzny pokój serca to najpiękniejsza nagroda. Udaje mi się zachować twarz, jestem sobą nawet w tłumie. Jeśli czerpię wyznawane wartości z Ewangelii, wówczas moja twarz staje się chustą Weroniki, moje czyny są ikoną Boga.

Słucham Jana Pawła II: „Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje w życiu jakieś swoje „Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można „zdezerterować”. Wreszcie – jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba „utrzymać” i „obronić”, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Obronić – dla siebie i dla innych”.


STACJA VII
Drugi upadek


Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

Tak trudno pogodzić się z upadkiem, własnym lub cudzym. Zaakceptować porażkę, uznać swoje zranienia i ograniczenia. Lubię być podziwiany jako człowiek sukcesu, choćby w dziedzinie wiary, jako ten, komu można pogratulować osiągnięć. Jak trudno pogodzić się z ewangelicznym kryterium, że to nie lider jest najważniejszy. Ostatni będą pierwszymi, moc w słabości się doskonali. Ludzie, którzy są najbardziej zranieni, ci, którzy są pogrążeni w wielkim bólu, w udręce, najmniejsi i najsłabsi są sercem wspólnoty i obecnością cierpiącego Jezusa. Niepewność i słabość są jak drzwi, przez które wchodzi potęga Boga. Kościół nie jest organizacją, która ma przynosić duchowe zyski. Jest organizmem, w którym każdy jest potrzebny.

Słucham Jana Pawła II: „Jeden drugiego brzemiona noście – to zwięzłe zdanie Apostoła jest inspiracją dla międzyludzkiej i społecznej solidarności. Solidarność – to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię – to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy „brzemię” dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności”.


STACJA VIII
Płaczące kobiety


Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

Jezus ostatnie pouczenie skierował do kobiet, które Mu współczuły. Wezwał je, by współczuły przede wszystkim sobie, by odkryły własną słabość, nad którą trzeba zapłakać. Czy mogę autentycznie współczuć innym ludziom, dotkniętym przez cierpienie, jeśli najpierw nie odkryję własnego ubóstwa, własnych ran? Dłuższe towarzyszenie osobie niepełnosprawnej, mieszkanie z alkoholikiem, uciążliwy szef w pracy – to wszystko ujawnia raczej agresję obecną w moim sercu niż cierpliwość, która byłaby potrzebna. Zanim okażę serce innym, mam przyjąć i zrozumieć siebie samego, takiego jakim jestem. Bóg nie jest obecny tylko w cierpieniach moich bliźnich, mogę również odnaleźć Go w moich ranach. Czeka tam na mnie ze Swoją mocą. Mówi: „Wystarczy ci Mojej łaski”.

Słucham Jana Pawła II: „Drodzy chorzy! Niekiedy, być może, ogarnia was lęk, że staniecie się dla nas ciężarem. Może nawet powiedziano wam to lub dano odczuć. Jeśli tak, to proszę was o wybaczenie. Oczywiście, potrzebujecie nas, naszej pomocy i opieki. Ale w tym samym stopniu my potrzebujemy was. Świat bez ludzi chorych  - choć zabrzmi to może paradoksalnie – byłby światem uboższym, uboższym o przeżycie ludzkiego współczucia, uboższym o doświadczenie nieegoistycznej, niekiedy wręcz heroicznej miłości”.


STACJA IX
Trzeci upadek


Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

Niemoc fizyczna, niemoc duchowa, niemoc twórcza. Pisał ks. Jan Twardowski:
„Polubić życie takie sobie, słabe,
miało być wielkie, a przebiegło małe.
Rozumie je jeszcze bliski, kochany
Bóg wszechmogący, zbity, nieudany”.
Czy pozwolę, aby Jezus podniósł mnie z upadku i uczynił z mojej niemocy źródło życia dla innych? Tajemnica miłosierdzia przekracza ludzkie schematy. Bóg jeszcze mnie zaskoczy...

Słucham Jana Pawła II: „Tajemnica nieprawości wciąż wpisuje się w rzeczywistość świata, w którym żyjemy. Doświadczając tej tajemnicy, człowiek przeżywa lęk przed przyszłością, przed pustką, przed cierpieniem, przed unicestwieniem. Może właśnie dlatego, przez świadectwo skromnej zakonnicy z Łagiewnik, Chrystus niejako wchodzi w nasze czasy, ażeby wyraźnie wskazać na to źródło ukojenia i nadziei, jakie jest w odwiecznym miłosierdziu Boga. Trzeba, ażeby Jego orędzie o miłosiernej miłości zabrzmiało z nową mocą. Świat potrzebuje tej miłości!”.


STACJA X
Jezus obnażony


Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

Obnażone ciało Chrystusa. Poranione, brudne, bez piękna i wdzięku. Tak wygląda też Kościół – duchowe Ciało Chrystusa, oszpecone przez grzechy i słabości nas wszystkich.
Jak trudno czasem odkryć, że Kościół jest wspólnotą miłości. Tak dużo zranień, obojętności, chciwości, pychy, obłudy. Dlatego każdą liturgię rozpoczynamy od aktu skruchy, jesteśmy świadomi swoich grzechów, błagamy o przebaczenie. Dzięki temu Kościół wciąż trwa. Bo głębia ludzkiej nieprawości przyzywa głębię miłosierdzia. Nie przestajemy ranić się nawzajem, ale wciąż możemy odbudowywać jedność Ciała Chrystusowego przez przebaczenie i wołanie o moc Ducha.

Słucham Jana Pawła II: „W Jezusie Chrystusie każdy człowiek jest powołany do zwycięstwa. Do takiego zwycięstwa jest powołany każdy Polak, który wpatruje się w przykłady swoich świętych i błogosławionych. Ich wyniesienie na ołtarze pośród ziemi ojczystej jest znakiem tej mocy, która płynie od Chrystusa Dobrego Pasterza. Tej mocy, która jest potężniejsza od każdej ludzkiej słabości – i od każdej, choćby najtrudniejszej sytuacji, nie wyłączając przemocy. Proszę was, abyście te słabości, wady, sytuacje nazywali po imieniu. Abyście z nimi wciąż się zmagali. Abyście nie pozwolili się pochłonąć fali demoralizacji i zobojętnienia, i upadku ducha. Dlatego patrzcie wciąż w oczy Dobrego Pasterza: chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”.


STACJA XI
Jezus przybity do krzyża


Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

Przybity do Krzyża Jezus przeżywa Paschę, czyli przejście:
przejście od tego, który uzdrawia do tego, który jest zraniony
przejście od człowieka współczującego do człowieka potrzebującego współczucia
przejście od słów: „Jeśli ktoś jest spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pije”
do wołania: „Pragnę!”
przejście od tego, który pomaga ubogim do tego, który sam staje się ubogim

Łatwiej krzyż adorować niż pozwolić się do niego przybić przez porażkę, słabość, zranienie. Panie, przymnóż mi wiary, bym widział ścisły związek między Krzyżem i Zmartwychwstaniem, bym ufnie wytrwał w cierpieniu, które hartuje moją miłość.

Słucham Jana Pawła II: „Drodzy, bracia i siostry, duchowo jestem z wami w Koloseum. Adoracja Krzyża odsyła nas do zadania, od którego nie wolno się nam wymówić: misji, którą św. Paweł wyraził w słowach: „W moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24). Ja także ofiarowuję me cierpienia, aby wypełnił się plan Boży. Ze swej strony jestem bliski tym wszystkim, którzy w tej chwili doświadczają cierpienia. Modlę się za każdego z nich”.



STACJA XII
Śmierć Jezusa


Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

Czasem przypominam Piotra, który chciał Jezusa uchronić od Męki. Myślę sobie, że gdyby Jezus dokonał spektakularnego cudu, zszedł z krzyża, objawił swoją boską moc, powalił na kolana wszystkich przeciwników, wówczas byłoby łatwiej w Niego uwierzyć. Ale to byłby Bóg na ludzką miarę, zaprojektowany według moich oczekiwań.
A On nie chciał zniewolić człowieka cudem, nie chciał uniżonego zachwytu niewolnika wobec niebiańskiej potęgi. Pokorna śmierć ogołoconego Jezusa, który woła: „Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?” domaga się wiary szukającej, otwartej na tajemnicę. Podobnie jak wszystkie niewysłuchane modlitwy. Boża Opatrzność zaprasza do cierpliwej ufności w mrokach zwątpienia. Czy pozwolę Bogu być Bogiem? Czy zgodzę się na Jego Inność – Świętość?

Słucham Jana Pawła II: „Jezu, cichy i pokornego Serca, uczyń serce moje według Serca Twego. Tak może mówić człowiek do Boga, który stał się Człowiekiem, który jako człowiek nosi całą pełnię Bóstwa i całą niezmierzoną głębię tajemnicy powołania człowieka w Bogu. Nosi to w ludzkim sercu, na końcu przebitym włócznią. Nosi całą tajemnicę celu, wartości, jaką ma człowiek, całą Tajemnicę Odkupienia. A cóż to jest Odkupienie, jak nie przywrócenie wartości? Nie jest przywracaniem wartości człowiekowi spychanie go do tego wszystkiego, co zmysłowe, do tych wszystkich rodzajów pożądania. Nie jest dźwiganiem człowieka, nie jest miarą kultury, nie jest miarą europejskości. Bez Boga pozostają ruiny ludzkiej moralności. Stworzenie bez Stworzyciela zanika”.


STACJA XIII
Zdjęcie z krzyża


Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

„Co się stanie z moim dzieckiem, kiedy mnie zabraknie?” - pytają matki osób niepełnosprawnych. Każdy ma swoje pytanie, które wywołuje w nim lęk, wyzwala krzyk samotności i pokusę rozpaczy. Wierzę, że w takiej ciemnej godzinie życia jest przy mnie Maryja, która trzymała w ramionach umęczone ciało Swojego Syna, ze czcią dotykała Jego ran. „Matka, która nas zna” pomaga odkryć sens miłosierdzia tam, gdzie ktoś dostrzega tylko bezsens cierpienia. Matka Bolesna uczy współczucia dla naszego rozbitego świata, prowadzi mnie pod krzyż innych ludzi, abym przekonał się, że mój ból nie jest największy. Moja cicha obecność w cieniu cierpienia może stać się dla kogoś błogosławieństwem.

Słucham Jana Pawła II: „Trzeba spojrzenia miłości, aby dostrzec obok siebie brata, który wraz z utratą pracy, dachu nad głową, możliwości godnego utrzymania rodziny, wykształcenia dzieci doznaje poczucia opuszczenia, zagubienia i beznadziei. Potrzeba „wyobraźni miłosierdzia”, aby przyjść z pomocą dziecku zaniedbanemu duchowo i materialnie; aby nie odwracać się od chłopca czy dziewczyny, którzy zagubili się w świecie różnorakich uzależnień lub przestępstwa; aby nieść radę, pocieszenie, duchowe i moralne wsparcie tym, którzy podejmują wewnętrzną walkę ze złem”.


STACJA XIV
Grób


Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...

Ostatnia stacja Drogi Krzyżowej kojarzy się z atmosferą Wielkiej Soboty, czasem ciszy i oczekiwania. Nie jest łatwo trwać w oczekiwaniu, jeśli nie rozumiem, co się dzieje. Wolałbym nieraz narzucić wydarzeniom czy ludziom własny program niż cierpliwie czekać na godzinę Boga. Czuwanie przy grobie Jezusa hartuje moją wiarę. Czy potrafię oczekiwać z nadzieją na to, co nieprawdopodobne? O wiele łatwiej powiedzieć: nie wierzę, by ktoś, kto od dwudziestu lat jest alkoholikiem, nagle przestał pić nie wierzę, by polscy politycy pojednali się ze sobą i wspólnie dbali o dobro najbardziej potrzebujących w naszej ojczyźnie nie wierzę, że zdołam wreszcie uwolnić się od grzechu z którego się ciągle spowiadam. A jednak Chrystus zmartwychwstał. Zrób wszystko, co możesz i czekaj na radość wielkanocnego poranka, na zwycięstwo Boga w Twoim życiu.

Słucham Jana Pawła II: „Musicie być mocni, drodzy bracia i siostry! Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być mocni mocą wiary! Musicie być wierni! Dziś tej mocy wam bardziej potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejowej. Musicie być mocni mocą nadziei, która przynosi pełną radość życia i nie dozwala zasmucać Ducha Świętego! Musicie być mocni mocą miłości, która jest potężniejsza niż śmierć!”.